Tyle tylko, że okazało się, iż wiara w to, że spełnienie seksualne jest zarezerwowane dla małżeństwa, zupełnie nie zmienia faktu, że jesteśmy istotami seksualnymi. Zrozumienie Bożej perspektywy patrzenia na seks, a nawet rozkochanie się w niej nie sprawia, że przestaje się pragnąć seksu. Życie w pojedynkę stawia człowieka przed wieloma trudnościami, ale dla mnie nauka życia bez fizycznej bliskości okazała się największym wyzwaniem i największym cierpieniem, jakiego doświadczyłam.
Przez długi czas próbowałam uwolnić się od tych zmagań, myśląc, że dzień, w którym to przestanie mnie boleć, będzie dla mnie dniem oddania największej chwały Bogu, że usunięcie pokus będzie oznaką Bożego błogosławieństwa. Lecz nasz Bóg wydaje się zainteresowany błogosławieniem nam nie pomimo naszych cierpień, ale przez cierpienie. Wierzę, że pewnego dnia spojrzę na swoje życie i powiem z przekonaniem, że jednym z największych błogosławieństw, jakich doświadczyłam, i darów, jakie pozostawiłam innym, był ból nauki życia bez bliskości fizycznej.
Dar tego, co mnie ominęło
To boli patrzeć, jak moje przyjaciółki, jedna po drugiej, karmią się tym, czego ja jestem najbardziej głodna. To boli wstawać codziennie rano ze świadomością, że nie będzie chleba powszedniego, który zaspokoiłby ten głód. To ból, który czuję, siedząc i słuchając zamężnych przyjaciółek, które próbują mi wyjaśnić, że ten pokarm jest przereklamowany, podczas gdy ja czuję się tak, jakbym umierała z głodu.
Lecz ten ból nauczył mnie też jak przytulać moją niepłodną przyjaciółkę i płakać razem z nią, kiedy znowu nadchodzi Dzień Matki. Ten ból dodał wagi moim słowom, kiedy wyjaśniam matce z trójką dzieci, że piątkowe wieczory spędzane w samotności na kanapie nie są tak cudowne, jak się wydaje.
Ból, jaki sprawia brak fizycznego zaspokojenia w tym życiu, niesie z sobą dar, jakim jest utęsknione wyczekiwanie życia przyszłego. Wyzbycie się przez wiarę ziemskich cieni, bo tak bardzo wierzmy w niebiańską rzeczywistość.
Możliwe, że to ból życia bez fizycznej bliskości był jedną z rzeczy, które pozwoliły apostołowi Pawłowi ogłosić w Duchu Świętym, że śmierć jest zyskiem. Umrzeć to znaczy zyskać uwielbione ciało, które doświadcza prawdy, że wszystkie nasze potrzeby znajdują zaspokojenie w Jezusie. Umrzeć, to znaczy zyskać poznanie niebiańskiej rzeczywistości, wobec której ziemska bliskość zdaje się tylko cieniem. Umrzeć to znaczy zyskać jedność z Bogiem, pełnię radości i wieczne rozkosze.
Dar odrzuconego projektu
Chyba nie ma niczego równie dziwnego i bolesnego jak wybór, aby zaufać bardziej Bogu niż każdej cząstce własnej natury. Trudno jest przekonać swoje ciało do pogodzenia się z myślą, że choć zostaliśmy stworzeni do czerpania z czegoś radości, nic nie tracimy, gdy nas to omija. To wielkie wyzwanie nie czuć, że ma się wszelkie prawo do seksu. W rzeczywistości jest to jedna z rzeczy, które najbardziej utrudniały mi zaufanie mojemu wspaniałemu i wiernemu Bogu. I w pewnym sensie – w mrocznych i przerażających chwilach – czuję się zapomniana, zdradzona i zagubiona, bo wiem, że On mnie dobrze zna. Wiem, że On zna moje ciało i serce i wiem, że to On stworzył i zaszczepił we mnie to pragnienie, tak samo jak zadbał o to, aby mój brzuch burczał głośno codziennie rano około 11:02. Mój głód ma na celu skłonić mnie do jedzenia. Wiec jem. Lecz mój Ojciec powiedział mi, że gdy odczuwam ten drugi głód, muszę Mu zaufać i nie szukać pokarmu na własną rękę. I nie uznał za stosowne dać mi żadnej gwarancji, że kiedykolwiek w moim życiu ten głód zostanie zaspokojony.
Lecz te zmagania nauczyły mnie cenić głód zamiast traktować go jako wroga, zaakceptować go jako sposób, aby zbliżyć się do Boga. To przypomina post. Bóg nakazuje nam pościć, ale nie po to, by dowieść nam, że potrafi zaspokoić nasz głód równie dobrze jak cheeseburger. Celem postu nie jest to, żeby Bóg usunął nasz głód, lecz abyśmy nauczyli się pośród głodu, że możemy zaufać Bogu. Uczucie głodu jest istotą postu. Uczy nas łaknąć czegoś lepszego.
Dzisiaj moje ciało pragnie czegoś fizycznego i namacalnego, do odczuwania czego zostało stworzone. I dzisiaj nie jest mi dane tego doświadczyć. Oczywiście moje ciało skarży się, ale wobec jego skarg mam okazję złożyć świadectwo, że mimo mojego głodu Bóg jest godny zaufania. Uczę się łaknąć czegoś lepszego.
To nie jest przyjemne, ale to dar, którym mogę dzielić się z innymi. Kiedy siedziałam naprzeciw kobiety, która wyjaśniała, że postanowiła opuścić męża, gdyż on nie zaspokaja jej potrzeb emocjonalnych – potrzeb, które są rzeczywiste, zasadne i powinny zostać spełnione – doświadczyłam tego daru. Mogłam spojrzeć jej w oczy i powiedzieć, że to normalne, naturalne i dobre, że łaknie rzeczy, których potrzebuje. Mogłam usłużyć jej, patrząc jej w oczy i dzieląc się prawdą, że taki głód może być darem; że cierpienie wynikające z utraconych marzeń jest okazją, aby zyskać Chrystusa.
Ten ból okazał się błogosławieństwem, zmuszając mnie do całkowitego oddania Bogu, zawierzenia się Mu całkowicie, czerpania całej radości z Niego. Nasz Bóg jest Bogiem rozkoszy. Nie wzywa nas do znoszenia głodu po to, abyśmy pogrążyli się w rozpaczy. Wzywa nas do znoszenia głodu, gdyż chce, abyśmy doświadczyli największej rozkoszy, jakiej może doznać człowiek: Jego samego.
W oczach świata trudno o zjawisko bardziej głupie niż człowiek, który decyduje się żyć w czystości, nie z powodu religijnego obowiązku, ale dlatego, że wierzy, iż tych, którzy pokładają zaufanie w Stwórcy, czeka większa rozkosz. Nie ma nic, co ukazywałoby piękno Boga bardziej niż ludzie, którzy zakosztowali Jego dobroci i przez całe swoje życie składają świadectwo, że są gotowi wyzbyć się przemijających radości, aby zakosztować Go więcej.
Ból porażki
W najtrudniejszych chwilach czuję się skazana na porażkę. Przez łzy mówiłam swoim przyjaciółkom, że nie wiem, jak zdołam wytrwać w obliczu mojego głodu i łaskawego wezwania mojego Ojca do zachowania czystości. Wznosiłam zaciśniętą pięść ku niebu i wyznawałam: „Wcale nie czuję, że otrzymałam wszystko, czego potrzebuję do życia i pobożności. Kładłam się w nocy na podłodze i myślałam, Czy te zmagania sprawią, że opuszczę Boga, którego kocham?”
Jednak każdego dnia, kiedy zachodzi słońce, a ja wciąż tkwię bezpiecznie w ramionach Ojca, moja wiara wzmacnia się. On nie obiecał, że da mi wszystko, czego potrzebuję, żeby nigdy się nawet nie potknąć. Obiecał, że da mi wszystko, czego potrzebuję, aby dokończyć tego biegu. I dzisiaj Go kocham, On dowiódł swojej wierności. On doprowadzi do końca dzieło, które we mnie rozpoczął.
Zawodziłam Go. Ze wstydem przyznaję, że w moim życiu było wiele takich dni, kiedy zachowywałam się jak osierocone dziecko. Choć mnie adoptował i obiecał zaspokojenie potrzeb, ja nie chciałam Mu ufać. Zamiast tego sama brałam to, co nie było mi dane. Lecz On mnie nie porzucił. Sprzedawałam Go za ulotne przyjemności tego świata więcej razy, niż potrafię zliczyć, ale On nigdy nie sprzedał mnie. I nigdy mnie nie sprzeda. Odnalazł mnie w chlewie, pośród świń, i zaprowadził do domu. Nawet przez swoją porażkę otrzymałam dar, jakim jest pokładanie w Nim dzisiaj większej ufności niż kiedykolwiek wcześniej.
Błogosławieństwo w cierpieniu
W moim świadectwie są rzeczy, których nienawidzę, które pewnie chciałabym napisać na nowo. Lecz nawet w mojej porażce Bóg zapisywał karty mojego życia swoją łaską. Może właśnie te zmagania, bardziej niż cokolwiek innego, upodobniły mnie do Chrystusa, zmuszając mnie, abym oparła się na Jego dziele, a nie na moim własnym.
Dzisiaj, aby oddać chwałę Bogu, moje ciało musi doświadczać tego głodu. Dzisiaj On daje mi błogosławiony ból głodu, ponieważ to jest jedyny sposób, abym mogła trafić do domu. On obiecał, że zrobi wszystko, co konieczne, aby zabrać mnie do domu, tam, gdzie On jest.
Jeśli żyjesz w poczuciu wstydu, jeśli poniosłaś porażkę, szukaj ukojenia w fakcie, że właśnie w takich chwilach objawia się ewangelia. Nie mamy arcykapłana, który byłby niezdolny utożsamić się z nami w naszych słabościach. Chwała Bogu za to, że mamy Jezusa, który przeszedł przez życie w pojedynkę, który był kuszony na wszelkie sposoby, a mimo to nigdy nie uległ. Więc zbliż się do Niego w upamiętaniu i wierze, przyjmij miłosierdzie i odkryj łaskę, która pomoże ci w trudnych chwilach.
Więcej jej przemyśleń można znaleźć na stronie fabsharford.com.