Kościół powinien postrzegać siebie jako placówkę nieba. Jest mikrokosmosem nowego nieba i nowej ziemi, tymczasowo umieszczonym w doczesnej rzeczywistości.
Jesteśmy wciąż skażeni porażkami, grzechem, chorobami, buntem i egoizmem. Nie jesteśmy jeszcze tym, czym powinniśmy być. Lecz dzięki Bożej łasce nie jesteśmy tym, czym byliśmy. Gdyż tak długo, jak tu pozostajemy, musimy zmagać się z grzechem i wyobrażać sobie, jak to będzie żyć w nieskazitelnej, doskonałej sprawiedliwości. Mamy żyć w oczekiwaniu na dzień Chrystusowy.
To oznacza oczywiście, że chrześcijanie tworzą coś w rodzaju społeczności misyjnej. Tak naprawdę jesteśmy obywatelami nieba. Jeśli chodzi o naszą pozycję, jesteśmy już posadzeni z Chrystusem w niebiosach (Ef 2,6). Lecz zanim nastąpi dopełnienie tego, żyjemy jako niebiańska, misyjna placówka na tym zgubionym, ginącym i zepsutym świecie. Mamy postrzegać się jako placówkę nowego nieba i nowej ziemi w starym świecie podlegającym Bożemu sądowi.