Przysłuchując się rozmowom wielu chrześcijan – i taka zapewne jest opinia wielu innych wierzących, gdybyśmy mogli czytać w ich myślach – można odnieść wrażenie, że idea bycia aktywnym, zaangażowanym członkiem kościoła wydaje się im dziwna, zbędna, a wręcz staroświecka. W końcu naszym celem jest wzrastać duchowo, dowiadywać się więcej o Bogu, lepiej rozumieć swoją wiarę i konsekwentnie wyrażać ją w praktyce. Dlaczego mielibyśmy uważać, że kościół jest tak ważny? Najlepsi nauczyciele Pisma Świętego zamieszczają swoje kazania w internecie, jest wiele dynamicznych organizacji parakościelnych, w których chrześcijanie mogą z powodzeniem służyć; a mała grupa spotykająca się w domu zapewnia wspaniałą okazję do społeczności z wierzącymi. Naprawdę, jeśli się nad tym zastanowić, co nam po tej przestarzałej instytucji jaką jest kościół? I dlaczego ja miałbym być jej częścią?
Ujmując to najprościej, odpowiedź jest taka, że kościół nie jest wymysłem chrześcijan, którzy próbują zaspokoić pewne potrzeby – społeczności, nauczania itd. – lecz czymś znacznie większym. Biblia zdaje się przedstawiać lokalny kościół jako wyjątkową organizację, niepodobną do żadnej organizacji parakościelnej, żadnej innej służby ani żadnej innej instytucji na świecie. Kościół jest, z królewskiego nadania samego Jezusa, ambasadą królestwa niebios w zbuntowanym świecie. Ta prawda umyka większości współczesnych chrześcijan, ale w istocie rzeczy tak właśnie Biblia opisuje kościół.
Powołanie, prawa, posłanie
Czy pamiętasz, kiedy w Piśmie Świętym został ustanowiony kościół? Nie było to w Księdze Dziejów Apostolskich, choć wielu ludzi tak przypuszcza. Stało się to podczas służby Jezusa, gdy Piotr, jako pierwszy, rozpoznał, kim Jezus naprawdę jest – „Chrystusem, Synem Boga Żywego” (Mt 16,16). Gdy Piotr złożył to wyznanie, to jakby oddziały desantowe wylądowały na brzegu i rozpoczęła się kontrinwazja Króla na zbuntowany świat. Jezus powiedział Piotrowi, że na tej skale – to jest na nim, jako pierwszym, który wyznał prawdziwą tożsamość Jezusa, a później na wszystkich tych, którzy podobnie jak on, zrozumieją, kim jest Jezus – zbuduje swój kościół, swoje „zgromadzenie”, a bramy piekieł nie przemogą go.
Potem, tak jak król powołuje ambasadora, Jezus dał kościołowi prawo przemawiać w jego autorytecie. To właśnie miał na myśli, gdy powiedział, że powierza kościołowi klucze królestwa niebios, i że cokolwiek zostanie związane lub rozwiązanie na ziemi, będzie związane lub rozwiązane w niebie (Mt 16,19; por. 18,18). W ten sposób Jezus obdarzył swój kościół królewskim nadaniem praw; kościół i tylko on będzie jego ambasadą na ziemi. I w końcu, posłał go z misją i aż do jego powrotu ambasada ta ma poświęcić się proklamowaniu jego łaskawego panowania i czynieniu uczniami wszystkich narodów (Mt 28,18-20).
Tak więc kościół nie był wymysłem jakiejś grupy pastorów, którzy chcieli zapewnić sobie bezpieczną posadę. To był pomysł Jezusa. On go powołał, on nadał mu prawa, on go posłał, a teraz kościół odgrywa ważną i unikalną rolę w Bożym planie zbawienia. To dlatego Paweł napisał w Liście do Efezjan 3:10, że „przez kościół” cały świat pozna „różnorodną mądrość Bożą”. To nie przez organizacje parakościelne, służby ani media chrześcijańskie, ale przede wszystkim przez kościół – pisze Paweł – Bóg wypełnia swój cel wywyższenia siebie ponad wszystko.
Z Biblii, a nie z siłowni
Jeśli to prawda, to nic dziwnego, że Paweł oczekuje, iż każdy wierzący w Jezusa – każdy, kto jak Piotr rozumie, kim jest Jezus i na nim opiera swoje zbawienie – będzie żywotnym i oddanym członkiem lokalnego kościoła. Czasami ludzie unikają słów „członek kościoła”, jakby członkostwo było koncepcją obcą Pismu Świętemu, ideą zapożyczoną z pobliskiej siłowni lub czegoś w tym rodzaju. W rzeczywistości jednak „członkostwo” leży u sedna biblijnych opisów kościoła. To koncepcja związana z ideą ciała, najważniejszej chyba biblijnej metafory opisującej kościół i jego życie. Ramię czy noga jest żywotnym członkiem ciała. Paweł pisze do lokalnego kościoła w Koryncie: „wy zaś jesteście ciałem Chrystusowym, a z osobna członkami” (1 Kor 12,27). Być członkiem lokalnego kościoła to być z nim żywotnie powiązanym, czuć to, co on czuje, mieć wkład w jego życie, być jego integralną częścią. To coś, czego Bóg oczekuje od każdego chrześcijanina – i co przynosi niezwykłe korzyści.
W czwartym rozdziale Listu do Efezjan, zaraz po słowach mówiących, że przez kościół Bóg objawia światu swoją chwałę, apostoł Paweł stwierdza, że to przez życie w lokalnym kościele dojrzewamy wszyscy w wierze w Jezusa, wzrastając do wymiarów pełni Chrystusowej (Ef 4,13). Tego dokonuje życie w zdrowym kościele. Ale jak?
Budowanie ciała w Słowie
Głównym środkiem, dzięki któremu wzrastamy w kościele w chrześcijańskiej dojrzałości, jest wspólne słuchanie i wykonywanie Słowa Bożego. Od początku Biblii Bóg zawsze udzielał życia duchowego przez swoje Słowo. Powołał wszechświat do istnienia swoim głosem. Obdarzył Adama życiem poprzez tchnienie swoich ust. Ożywił wyschłe kości przez zwiastowanie Ezechiela. Wywołał martwego Łazarza z grobu, wołając do niego własnym głosem. A teraz wzywa nas, chrześcijan, abyśmy słuchali jego Słowa, głoszonego każdego tygodnia (2 Tm 4,1-2). Gdy to robimy, znajdujemy w nim wyzwanie, naukę, zachętę, napomnienie i wychowanie (2 Tm 3,16).
Nie sposób korzystać ze wszystkiego, co Bóg czyni przez zwiastowanie Słowa w kościele, słuchając tylko nagranych kazań. Nie ma w tym nic mistycznego. Chodzi o to, że częścią Bożego działania przez zwiastowanie Słowa jest formowanie i kształtowanie kościoła jako wspólnoty, kiedy wierzący razem słuchają Słowa i wykonują je. Razem stają się coraz bardziej podobni do Jezusa. Spójrzmy, jak Paweł opisuje skutki tego działania:
(…) abyśmy, będąc szczerymi w miłości, wzrastali pod każdym względem w niego, który jest Głową, w Chrystusa, z którego całe ciało spojone i związane przez wszystkie wzajemnie się zasilające stawy, według zgodnego z przeznaczeniem działania każdego poszczególnego członka, rośnie i buduje siebie samo w miłości (Ef 4,15-16).
Takie rzeczy nie zdarzą się – po prostu nie mogą się zdarzyć – w pojedynkę, bez względu na to, jak wartościowych kazań i wykładów słuchasz.
Ambasada, a nie statek turystyczny
Ale to nie wszystko. Gdy Duch Święty używa Słowa, aby zebrać kościół razem i upodobnić go do Jezusa, czyni nas również ambasadą Najwyższego Króla – abyśmy dawali zbuntowanemu światu przykład, jak powinno wyglądać życie, oraz abyśmy (także przez to życie) ogłaszali dobrą nowinę o miłosierdziu, jakie Król Jezus oferuje temu światu.
Prawda jest taka, że kościół nie jest klubem towarzyskim ani statkiem turystycznym w drodze do nieba. To jednostka wojskowa, która jest obiektem ciągłych ataków nieprzyjaciela. Dlatego autor Listu do Hebrajczyków pisze, że nie powinniśmy „opuszczać wspólnych zebrań naszych”, ale raczej „baczyć jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków” i „dodawać sobie otuchy” (Hbr 10,24-25). Podobnie Paweł pisze, że członkowie kościoła mają doglądać jedni drugich, podnosić jedni drugich, jeśli popadną w grzech, oraz nosić brzemiona i smutki – jedni drugich (Gl 6,1-2). Modlimy się jedni o drugich, wyznajemy grzechy jedni przed drugimi, opiekujemy się jedni drugimi i zachęcamy jedni drugich, aby iść naprzód – a wszystko to dlatego, że wiemy, iż pewnego dnia, niedługo, nasz Król powróci, by zabrać nas do domu (Jk 5,16; Hbr 10,25).
Splatając ramiona z innymi
Powróćmy do pytania, które zadaliśmy na początku: Czy potrzebujesz być członkiem kościoła, aby być chrześcijaninem? Cóż, odpowiedź brzmi: nie. Ale powinieneś zrozumieć, że o ile nie występują jakieś niezwykłe okoliczności, które ci to uniemożliwiają, w Piśmie Świętym wręcz niepojętą rzeczą jest, aby naśladowca Jezusa nie był – w jawny, prawdziwy, szczery i żywotny sposób – oddany wspólnocie wierzących.
Bóg nie chce, abyśmy byli samotnymi strzelcami. Jak długo będzie trwać walka – jakkolwiek długo będziemy czekać na powrót Króla – Bożym zamiarem jest, abyśmy spletli ramiona z innymi żołnierzami, chronili ich, strzegli ich i podtrzymywali, zachęcając krok po kroku, aby podążali naprzód w życiu i wierze Jezusa, naszego Pana.
Greg Gilbert jest głównym pastorem kościoła Third Avenue Baptist Chruch w Louisville, stanie Kentucky oraz autorem wielu książek.