Jezus pociesza więc uczniów. W w. 1 czternastego rozdziału przypomina im, że są w stanie wierzyć w Boga, którego nie widzą. Wierzcie więc i we mnie, kiedy już mnie nie będziecie widzieć – dodaje. Wierzcie, że wciąż jestem z wami, choć mnie nie zobaczycie.
W wersecie 2 Jezus tłumaczy, co będzie robić, kiedy nie będzie go z jego umiłowanymi. Będzie przygotowywać nam miejsce w lepszym świecie. Spuregon tak kiedyś skomentował ten wers: „Duch Boży jest tu z nami, by przygotować nas na to miejsce; Jezus jest tam w górze, by przygotować je dla nas.” Werset 3 to zapewnienie, że powróci. Jak rodzic zapewnia dzieci, tak Jezus nas. Nie odchodzi gdzieś, gdzie czeka na Niego niebezpieczeństwo; odchodzi w znane sobie miejsce, dla naszego dobra. Werset 4 rozwija te myśl. Jezus mówi swym uczniom, że nie idzie w nieznane im miejsce. Nie byliście tam – fakt; ale wiecie, co to za miejsce. Wiecie, bo wam mówiłem; wiecie – bo pokazałem Wam kim jest Ojciec, a właśnie do Ojca się udaję.
Werset 5 to dowód, że zawsze jest ktoś nieuważny na lekcji. Zawsze jest ktoś, kto tak się martwi, że nie jest w stanie przyjąć pocieszenia. Stąd werset 6 to nauka dla nieuważnych. Bardzo jasne i bezpośrednie stwierdzenie: JA jestem drogą: jestem wszystkim, czego potrzebujecie, by dostać się do Ojca. JA jestem prawdą: jestem wszystkim, co powinniście poznać, aby się tam dostać. JA jestem życiem: jestem wszystkim, czym powinniście żyć, aby móc być z Ojcem.
Każde z tych stwierdzeń samo w sobie byłoby wystarczające: wszystkie razem pokazują, że jakby nie patrzeć, z której strony by nie zacząć rozważania, czego by nie szukać; na co by nie zwracać szczególnej uwagi, i tak wniosek jest tylko jeden: TYLKO Chrystus jako pośrednik ma pełnię środków, by doprowadzić grzesznika do Ojca. Druga część tego wersetu wyklucza jakąkolwiek inną osobę czy jakikolwiek inny sposób na bliską więź z Ojcem, inaczej jak przez Chrystusa: NIKT inny nie jest w stanie doprowadzić człowieka do Ojca.
Co z tego wynika?
Dwa proste wnioski. Po pierwsze, przyjście do Chrystusa jest konieczne. Kto nie przyjdzie, ten nie przyjdzie do Ojca – czyli oczekuje Go Boży sąd. I tak Pierwszy List Jana stwierdza: Kto ma Syna, ma żywot; kto nie ma Syna, nie ma żywota (5:12). Bez Syna nie ma żywota. W Ewangelii Jan oddaje to równie wyraźnie: Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim (J 3:36); oraz J 3:18: Kto wierzy w niego, nie będzie sądzony; kto zaś nie wierzy, już jest osądzony, dlatego, że nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego. Stąd: jeśli jeszcze nie powierzyłeś swego życia w Jego ręce – uczyń to jak najszybciej!
Po drugie, trwanie w Chrystusie jest konieczne. Trwanie w wierze w Niego, czyli ufanie Chrystusowi, jako temu, który jest wszystkim, czego potrzebujemy by żyć i wszystkim, co musimy poznać. Droga (a Jezus jest drogą właśnie) to nie tylko rozstaje, na których decydujemy się wejść na właściwą ścieżkę; mamy nią również iść. Innymi słowy, jeśli prawdziwie powierzyliśmy swe życie Jezusowi, to skutkiem tego będziemy wiarę zachowywać, co oznacza poleganie na Nim cały czas. Oto zadanie dla uczniów Chrystusa! Alternatywę widzimy w Liście do Galacjan 5:4: Odłączyliście się od Chrystusa wy, którzy w zakonie szukacie usprawiedliwienia; wypadliście z łaski. Nasz Pan ujął to następująco: Trwajcie we mnie, a ja w was. Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we mnie trwać nie będziecie (J 15:4). Stąd – jeśli twoje życie chrześcijańskie „kuleje” – nie pozwól sobie na lekceważenie takiego stanu. Może się bowiem okazać, że jesteś posianym między kamienie lub między ciernie – czyli twój koniec będzie taki sam, jak ludzi, którzy nic nie mieli wspólnego z Chrystusem – a to dlatego, że nie idziesz przez życie z Chrystusem.
Wbrew duchowi czasów
Warto zwrócić uwagę, że to przesłanie: TYLKO Chrystus jest w stanie doprowadzić Cię do Ojca – jest sprzeczne z typową dzisiejszą postawą. Dziś promuje się tak zwaną tolerancję: wszystkie prawdy są równie dobre; stąd – wszystkie wiary równie dobre; stąd wszyscy bogowie (wszyscy ci, w których się wierzy) równie dobrzy. To tak zwana tolerancja, gdyż z tolerancją nie ma nic wspólnego. Kiedyś tolerancja oznaczała przyzwolenie na pewnego rodzaju zło, ze względu na szacunek do wolności jednostki. Np. młody człowiek wierzący tolerował wybryki swoich kolegów w szkole; ich pijaństwo, wulgarny język, itp. Tolerował – czyli nie odchodził w bok, ani nie zatykał sobie uszu za każdym razem, gdy coś takiego usłyszał. Jakoś wytrzymał. Potrafił z nimi normalnie pogadać, pomimo tego. Potrafił ich kochać. Ale – i to musimy podkreślić – wcale się z ich sposobem życia nie zgadzał; i biada mu, jeśli jego niewierzący przyjaciele o tym nie wiedzieli, jakoś tego nie wyczuli – gdyż w tym momencie stał się jednym z nich. Przestał być nie z tego świata; światłem.
Dziś ze względu na „szacunek do innego człowieka” każe nam się nie tylko nie mówić o jakieś wierze, że jest zła; o innym uwielbieniu – że jest bałwochwalstwem; ale również nie wysyłać nawet sygnałów, że tak właśnie uważamy. „Tolerancja” oznacza akceptację wszystkiego. To antropocentryzm. Czyli: postawienie człowieka w centrum. Punktem odniesienia jest człowiek. Gdy pytamy, czy coś jest dobre? to kryterium, do którego się nam nakazuje ta postawa etyczna odwołać brzmi: czy służy to człowiekowi? Jeśli służy, to jest dobre. A więc, jeśli służy Ci wiara w ufoludki, pierścienie Atlantów, czczenie Matki Boskiej Pieniężnej – to mi nie wolno poczynić żadnej krytycznej uwagi. Bo Ty jesteś najważniejszy.
Ale ta postawa jest nie do pogodzenia z wersetem , od którego rozpoczęliśmy, a mówić bardziej ogólnie, z chrześcijaństwem. Oto wyzwanie przed dzisiejszymi chrześcijanami: Biblia uczy nas innego spojrzenia na świat. To teocentryzm. Czyli: postawienie BOGA w centrum. A więc: skąd wiemy, czy coś jest dobre? Przez odpowiedź: czy służy to Bogu. Skąd o tym się dowiemy? Z Pisma – Jego Słowa. I tylko z niego.
Niektórzy chcieliby tutaj wkręcić ów dzisiejszy antropocentryzm: Bóg chce przecież naszego dobra, więc jak może się Bogu nie podobać to, co służy człowiekowi? Ano, bardzo prosto: Bóg ma zupełnie inny plan dla człowieka. Między innymi, uważa za głupca tego, kto polega na pierścieniu Atlantów; a oddawanie czci bałwanom uważa za bałwochwalstwo. Szokujące? Bracie i siostro, nie daj się zwieść duchowi czasów!.
Biblia mówi: tylko Chrystus. Czy w to wierzysz? Czy raczej wybierasz wiarę w człowieka? Uważając Chrystusa jako króla jedynie na tyle, na ile tobie to pasuje? Pamiętajmy słowa zapisane w J 10 26-27: Owce moje głosu mojego słuchają i Ja znam je a one idą za mną. Wy [to skierowane do faryzeuszy] nie wierzycie, bo nie jesteście z owiec moich. Stąd: pamiętajmy, że właśnie nasza postawa do Słów Chrystusa jest testem prawdziwości chrześcijaństwa, a stawką jest życie wieczne i wieczne przebywanie w Bożej rodzinie jako dziecko Boże, z Bogiem jako Ojcem.
Ktoś może powiedzieć – OK.; widzę to. Widzę, że bez naśladowania Chrystusa i wiary w Niego nie da rady. Ale dlaczego? Dlaczego tylko Chrystus? Jakie powody skłoniły Boga do tego, by w ogóle dać tego wyjątkowego Pośrednika? Czy w ogóle pośrednik między Bogiem a ludźmi jest potrzebny? I dlaczego jest nim tylko Chrystus? W świetle powyższej uwagi o duchu czasów odpowiedź na pytanie: dlaczego tylko Chrystus jest drogą do Ojca? wydaje się bardzo istotna. Czytelniku – czy wiesz?
Powód 1: Potrzeba pośrednika
„Jezus jest odpowiedzią” – ktoś napisał kiedyś na murze. „Na co?” dopisał ktoś inny. Ludzie nie wiedzą na co. Stąd, mówienie o odpowiedzi, dopóki nie znamy pytania, czy potrzeby, na jakie Chrystus odpowiada, jest bezcelowe. Dlatego odpowiedź na pytanie: dlaczego tylko Chrystus? warto zacząć od wskazania dlaczego to tak ważne, by przyjść do Ojca przez Chrystusa.
Potrzebujemy pośrednika przed Bogiem. Kim jest pośrednik? Kimś, kto w naszym zastępstwie, dla naszego dobra reprezentuje nas przed kimś trzecim. Np. kiedy chcemy się dobrze ubezpieczyć, a nie jesteśmy zbyt dobrze zorientowani w rynku, wynajmujemy osobę, by nam takie znalazła. Chcemy kupić dom – a nie znamy rynku: wynajmujemy osobę, która znajdzie nam za nas; itp. Pośrednik robi za nas to, czego sami zrobić nie potrafimy, a co zrobić musimy, żeby osiągnąć swój cel.
Dlaczego potrzebujemy pośrednika przed Bogiem?
Mamy problem, by stanąć przed nim samemu: grzech. Dlaczego problemem jest grzech? Bóg jest święty – stąd gniewa się na grzech. Listo do Efezjan 2:3 stwierdza, że przed nawróceniem ludzie są dziećmi gniewu, czyli obiektami Bożego gniewu. Stąd sami pojawić się przed nim tylko po to, by odebrać należną karę. Bóg gniewa się na grzech. Inaczej nie wypędziłby nas z raju. Inaczej, te wszystkie kataklizmy byłyby Bożą winą. Inaczej choroby, cierpienie, fizyczna śmierć byłaby niesprawiedliwa. Ale wręcz przeciwnie: widzimy, że Bóg zdecydowanie wskazuje na człowieka, jako odpowiedzialnego za wejście grzechu na świat.
Po co o tym przypominać? Bo jako ludzie mamy tendencję do uciekania od odpowiedzialności: obniżamy święte Boże wymagania – czynimy Boga podobnego nam. Albo: Wywyższamy siebie do poziomu Boga (uważamy za wystarczająco sprawiedliwych) – czynimy z siebie małe bożki. Takie ucieczki powodują, że nie stajemy twarzą w twarz z tą smutną, ale prawdziwą myślą: zasługujemy na Boży gniew. Skutek: lekceważymy pośrednika. I wydaje nam się, że jesteśmy w stanie sami stanąć przed Bogiem; że jakoś to będzie. I – lekceważymy Chrystusa; lekceważymy tego, w którym powinniśmy pokładać zawsze zupełną nadzieję.
Ostatecznym skutkiem takiej postawy jest doświadczenie Bożego gniewu: zarówno tutaj, jak i po śmierci. Dopóki nie jesteś przekonany o swoim grzechu; dopóki nie widzisz go jako poważnego problemu – jako przyczyny Bożego gniewu – nie jesteś gotowy by przyjść do Chrystusa jako pośrednika. Pamiętajmy! Każdy, kto siebie wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony (Łk 18:14). Stąd, jeśli nie widzisz w sobie polegania na Chrystusie – bez względu na to, kim jesteś (pastorem, czy świeżym sympatykiem) popatrz na swoje grzechy i uznaj, że potrzebujesz pomocy. Jeśli uważasz się za osobę wierzącą, to pozwól, że zapytam: komu DZIŚ ufasz? Czy teraz (po nawróceniu) już nie potrzebujesz pośrednika? Czyżbyś teraz był tak czysty, by liczyć na Boże błogosławieństwo, bez pośrednictwa Chrystusa? Bez Chrystusa jesteś jak poganin – i możesz liczyć tylko na Boży gniew; mając Chrystusa masz wszystko – stąd: wciąż (w równej mierze w momencie jak też po nawróceniu) to w Chrystusie masz wszystko, co masz (Ef 1:3). Nigdy nie lekceważ tej prawdy.
Podsumowując: przyczyną przyjścia Chrystusa i Jego urzędu pośrednika między Bogiem a człowiekiem jest grzech, który wywołuje Boży gniew, który znów wyklucza przychodzenie przez człowieka przed Boga bez pośrednika, który ów problem by rozwiązał. Czy widzisz w tym sens?
Powód 2: Tylko Chrystusa Bóg wybrał na pośrednika
Wyobraźmy sobie, że okazuje się, że to polski rząd daje schronienie bin Ladenowi. USA wypowiada wojnę Polsce. Polskie wojsko jest rozgromione. Wysyła do Polski swą córkę, by ona z nami rozmawiała o warunkach pokoju. Wyobraźmy sobie, że prezydent Polski nie chce z nią rozmawiać, w zamian za to proponując pana Zdzisława, (względnie panią Euzebię), gdyż wydają mu się bardziej odpowiedni. Czy to nie wydaje się głupie? W takiej sytuacji należy z wdzięcznością przyjąć tego mediatora, którego łaskawie dał nam zwycięzca, tym bardziej, że my jesteśmy winni i tym bardziej, że jest to wielki gest w nasza stronę, iż posyła własną córkę. Podobną głupotą jest odrzucenie pośrednictwa Chrystusa. Bo to Bóg Go wybrał: „Ale to Panu upodobało się utrapić go cierpieniem” (Iz 53:10); „I oto rozległ się głos z nieba: Ten jest mój syn umiłowany, którego sobie upodobałem”(Mt 3:17).
Dlaczego wybrał Chrystusa, a nie kogoś innego na pośrednika? Biblia wskazuje nam kilka ważnych cech Naszego Pana, które z Niego i tylko z Niego właśnie czyni Jedynego, któremu Bóg mógł powierzyć to wyjątkowe zadanie.
Chrystus to Jedyny, który odwiecznie zna Ojca: na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo (J 1:1-2); Ojca widział tylko ten, który jest od Boga (J 6:46).Czy jest ktoś, kto odwiecznie zna Ojca; w końcu – kto jest tej samej natury, co Ojciec? Kto jest druga osobą Trójcy, i jednocześnie naszym przedstawicielem u Boga? Nie ma takiej Osoby. A więc, Bóg Ojciec wysłał nam Kogoś Sobie Najbliższego. Czyż to nie mówi o Jego wielkiej miłości?
Chrystus to Jedyny, który z pewnością wie, jaka jest wola Ojca (J 6:38-40). Kiedy mówi o Ojcu, to WIE o kim mówi. Nie gdyba. Nie naciąga. Nie przypuszcza. Nie domniemywa. Nie koloryzuje. Zna Go całkowicie; na wskroś. Czy jest ktoś taki, kto zna Boga całkowicie? I komu w związku z tym, gdy mówi o jego woli, możemy zaufać DO KOŃCA jak Chrystusowi?
Chrystus to Jedyny całkowicie i dobrowolnie oddany Ojcu. Jezus Chrystus, jako Odwieczny Syn zawsze i z ochotą chce spełniać wolę Ojca, nawet, gdy to wymaga wielkiego poświęcenia. I tak widzimy go modlącego się tymi słowy: Ojcze, jeśli chcesz, oddal ten kielich ode mnie; wszakże nie moja, lecz twoja wola niech się dzieje (Łk 22:42). Dlaczego to ważne? Bo to upewnia nas o 2 sprawach:
Jezus jest tym jedynym, który jest umiłowany ze względu na swoje całkowite oddanie przez Ojca. I dla tych, którzy przyszli do Syna, zrobi wszystko, o co Go Syn poprosi. Tą postawę widzimy w przykładzie Marty, który powinniśmy naśladować: Rzekła więc Marta do Jezusa: Panie! Gdybyś tu był, nie umarłby brat mój. Ale i teraz wiem, że o cokolwiek prosiłbyś Boga, da ci to Bóg (J 11:21-22). Jezus jest tym jedynym, któremu zależy, byśmy przynosili chwałę Ojcu. Innymi słowy: zależy mu na tym, byśmy przyszli, pojednali się z Bogiem i żyli dla Jego chwały. Tą postawę Jezusa widzimy znów w Ewangelii Jana: Jeśli we mnie trwać będziecie i słowa moje w was trwać będą, proście o cokolwiek byście chcieli, stanie się wam. Przez to uwielbiony będzie Ojciec mój, jeśli obfity owoc wydacie i staniecie się uczniami moimi (15:7)
Zanim dojdę do podsumowania, warto zaznaczyć, że to wszystko, co powiedziałem, nie oznacza, że Ojciec jest gniewny, a Jezus kochający: Ja i Ojciec jedno jesteśmy (J 10:30). Wola wszystkich osób Trójcy jest ta sama: Bóg zaprasza wszystkich ludzi do Chrystusa, tego Pośrednika, w którym i przez którego faktycznie, doskonale i na zawsze zbawia wszystkich grzeszników, od własnego gniewu jednego Boga – czyli wszystkich trzech osób. Grzech rani i sprzeciwia się Bogu – trzem osobom, nie tylko Bogu Ojcu. Jednak Bóg zechciał, by sposobem powrotu do społeczności z Nim było pośrednictwo jednej tylko osoby Bożej – Syna Bożego.
Podsumowując więc: Bóg oczekuje, że zaufamy Pośrednikowi, którego wyznaczył. To jedyny pośrednik, który jest w stanie doprowadzić nas do Ojca; żaden inny nie jest w stanie tego zrobić, gdyż żaden inny nie zna całkowicie Ojca, nie zna Jego woli, nie jest mu w pełni oddany, nie może oczekiwać, że ze względu na niego Ojciec przyjmie grzeszników; w końcu nikomu innemu nie zależy tak na chwale Ojca, jak Jemu, i w związku z tym, nikogo innego Ojciec nie chce w pełni wysłuchać: jedynie swego umiłowanego Syna. Nie ma innego takiego pośrednika. Stąd szaleństwem jest liczenie na jakiegokolwiek innego; powierzanie się innemu; szaleństwem jest lekceważenie tego jedynego, którego wyznaczył Bóg. Komu ufasz? Nie: komu zaufałeś; ale: komu ufasz? Na kim polegasz?
Powód 3: Jedynie Jezus Chrystus rozwiązał problem grzechu
Bóg nie tylko wybrał Go na pośrednika; Bóg również zdecydował się poprzez niego rozwiązać problem grzechu.
To oznacza cenę. Dziś tego nie doceniamy, uważamy to za naturalne. Wszelkie bożki mają jeden cel: uczynić człowieka szczęśliwym. W tym tłumie ofiara Jezusa wydaje się zbytnio nie odróżniać. Czasem również wydaje nam się, że zbawienie z łaski oznacza, że zbyt dużo Boga nie kosztowało. W codziennym życiu coś „z łaski” oznacza właśnie taki wątpliwy, nie okupiony przez dającego potem i krwią, dar.
Zapominamy, kim jest Bóg. On nie istnieje dla nas; my istniejemy dla Niego, i lepiej byśmy o tym pamiętali, bo inaczej Chrystus nam nie pomoże. Wzywa bowiem do naśladownictwa (Mt 16:24). Zbawienie jest za darmo: kiedy jednak przychodzimy do Boga, to musimy mieć puste ręce. Wtedy je napełni łaską. Musimy uznać, że patrzyliśmy w złym kierunku i pokornie spuścić wzrok. Wtedy On podniesie nam głowę i wskaże cel, którego sami nie widzieliśmy.
Wróćmy do naszego przykładu: Córka Busha musi przylecieć do Polski; nie ma tłumacza – więc i nauczyć się polskiego. W końcu, musi ustalić cenę za pokój, którą Polacy będą musieli zapłacić.
Tu nasza ilustracja przestaje działać. Problem bowiem z okupem dla Boga przerasta nasze możliwości. Może bylibyśmy w stanie jakoś zapłacić Ameryce: nie jesteśmy w stanie zapłacić ceny za życie wieczne, które przez swój grzech utraciliśmy: brata żadnym sposobem nie wykupi człowiek, ani też nie da Bogu za niego okupu, bo okup za duszę jest zbyt drogi i nie wystarczy nigdy, by mógł żyć dalej na zawsze i nie oglądał krainy umarłych (Ps 49:8-9). Bóg więc dał samemu sobie okup w nasze miejsce. To właśnie prawdziwe, nie sentymentalne, lecz krwawe, i bardzo realistyczne przesłanie miłości. Dlatego:
Chrystus został kapłanem, aby usunąć grzech (Hebr 2:14-18). Chrystus, aby być naszym pośrednikiem, stał się jednym z nas. Pamiętajmy, że – tak jak oddaje to kolęda „Bóg się rodzi…” – było to wielkie uniżenie; wyparcie się samego siebie; miłość wyrażona upodleniem siebie dla dobra tych, których kochał; rezygnacja z chwały, która miał od wieczności.
Dlaczego On musiał zostać kapłanem? Tłumaczy to List do Hebrajczyków 7:25-27: „Takiego to przystało nam mieć arcykapłana, świętego, niewinnego, nieskalanego, odłączonego od grzeszników i wywyższonego nad niebiosa; Który nie musi codziennie, jak inni arcykapłani, składać ofiar najpierw za własne grzechy, następnie za grzechy ludu; uczynił to bowiem raz na zawsze, gdy ofiarował samego siebie.” Czyli: Kapłani grzeszni nie są zdolni złożyć doskonałej ofiary, gdyż ich służba nie jest doskonała; w związku z tym ofiara, jaką składają, nie jest w stanie rozwiązać problemu grzechu. Chrystus jest kapłanem doskonałym; zdolnym złożyć doskonałą ofiarę, która była w stanie uśmierzyć Boży gniew raz na zawsze.
Chrystus został ofiarą, która usuwa grzech: Wszedł raz na zawsze do świątyni nie z krwią kozłów i cielców, ale z własną krwią swoją, dokonawszy wiecznego odkupienia (Hebr 9:12). Dlaczego to On musiał być złożony na ofiarę? Bo to musi być krew niewinna. To konieczne: bo ma być ukarany w miejsce grzesznika – tak jakby grzesznik był karany – czyli: ofiara musi być zdolna ponieść kogoś winy. Człowiek winny musi najpierw odpowiadać sam za siebie; tylko człowiek niewinny jest w stanie przez swoją śmierć zmazać dług innego. Pamiętamy noc anioła śmierci w Egipcie: gdy krew baranka była na drzwiach, omijał taki dom. Z Mt 26:8 dowiadujemy się, że ofiara baranka w Egipcie i pascha symbolizowała krzyż: to krew Chrystusa musimy pomazać na drzwiach naszych serc, by ocalić się od przyszłego gniewu.
Jak mamy to uczynić? Przecież Chrystus już umarł – już to zrobił. Skąd wiem, że swą śmiercią odkupił także mnie? Mówią o tym następujące wersety: Rz 3:25: „Bóg ustanowił jako ofiarę przebłagalną przez krew jego, skuteczną przez wiarę”; albo: J 3:16: „…aby każdy, kto w niego wierzy nie zginął..;” i z drugiej strony: jeśli się kto nie narodzi na nowo nie może ujrzeć Królestwa Bożego. (J 3:3) Biblia jasno uczy, że to, co Jezus przez swą śmierć na krzyżu uczynił, oczyszcza z grzechu wszystkich, którzy w niego wierzą; którzy nawrócili się – czyli upamiętali ze swych grzechów i położyli całą ufność w Chrystusie.
To jest Dobra Nowina. Zwraca się do Ciebie z pytaniem: co Ty na to? Zaproszenie jest skierowane do wszystkich: wszyscy są zaproszeni: wszyscy są wezwani do położenia nadziei w Chrystusie: Każdy, kto wzywa Imienia Pańskiego, zbawiony będzie. Czy wezwałeś Imienia Pańskiego? Jeśli nie: zrób to. Po prostu, bez względu na cenę, choć w świadomości ceny, jaką przyjdzie ci zapłacić ze względu na zmiany w życiu. Jeśli wezwałeś: sprawuj swoje zbawienie z drżeniem i bojaźnią. Czyli: nie daj się odwieść od Chrystusa, przez ułudę innych wartości.
Powód 4: Jedynie Chrystus daje nam Ducha, dzięki któremu już na ziemi doświadczamy bliskości z Bogiem
Musimy tutaj zacytować J 14:16-17: „Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki – ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie.” Duch Święty zstąpił na Kościół, bo Syn prosił o to Ojca; dał go nam – nie komu innemu; jest w nas – nie w kimś innym.
Wróćmy do naszego przykładu: Córka Busha nie tylko płaci za nas reperacje wojenne, ale również włącza Polskę do USA jako pełnoprawny stan. Chcielibyśmy tego, prawda? To o wiele więcej, niż tylko pokój z USA. To włączenie do społeczności Stanów Zjednoczonych.
Syn Boży pozostawia z nami Ducha. Właśnie dlatego, byśmy już byli włączeni do społeczności z Bogiem. Bez tego Ducha nie możliwe jest doświadczanie przez nas -grzeszników – relacji Syn-Ojciec: Ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi. Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znów ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze! Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy (Rz 8:14-16).
Bez tego Ducha nie jesteśmy w stanie prowadzić życia naśladowcy Chrystusa: Duch wspiera nas w niemocy naszej; nie wiemy bowiem o co się modlić, jak należy, ale sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach (Rz 8:26). Również, bez tego Ducha nie możemy świadczyć o Chrystusie, przynajmniej w krytycznych sytuacjach (Mt 10:19-20). Ten Duch sprawia również, że przestrzegamy Prawa Bożego nie z lęku lub by zasłużyć na zbawienie, lecz z wdzięczności i radości; jako odpowiedź na zbawienie w Chrystusie (Rz 7:4-6). Ten Duch objawia nam niewidzialne bogactwa łaski Bożej, których przyjmowanie wiarą zmienia nasze życie (1Kor 2:9-12).
Czy ktokolwiek inny jest w stanie dać Ci tego Ducha? Otacza nas dziś dużo dziwnych zjawisk: ludzie ich szukają. I często działanie Ducha Świętego określa się jako jakieś dziwne ekstatyczne doświadczenia. Bez względu na to, czy pochodzą one od Ducha Świętego, czy nie, widać, że sednem Jego działania, i tym, co jest najważniejsze, jest sprawianie w nas miłości do Chrystusa i przemienianie nas na Jego podobieństwo; w końcu – uzdolnienie do traktowania Boga jako Ojca. Takiego Ducha z pewnością nie da nam nikt inny prócz Jezusa Chrystusa.
Podsumowanie
Dlaczego tylko Chrystus i nikt inny jest osobą, której musimy bezgranicznie ufać? Po pierwsze, potrzebujemy pośrednika: sami nie jesteśmy w stanie stanąć przed Bogiem. Nie łudź się, że ty jesteś wyjątkiem! Po drugie, tylko On jest pośrednikiem, którego Bóg wyznaczył. Nie lekceważ Bożego wyboru! Nikt inny cię nie zaprowadzi do Boga prócz Chrystusa! Po trzecie, tylko On jest pośrednikiem, który rozwiązał problem, jaki masz by stanąć przed Bogiem: umarł na krzyżu, na okup za grzeszników. Czy zaufasz Mu? Czy mu ufasz? Tego właśnie wymaga. I w końcu, tylko On jest pośrednikiem, który daje Ducha Świętego. Bez Ducha nie doświadczysz czym jest Ojcowska miłość Boga; nie doświadczysz w swoim życiu duchowej przemiany, jak za tym idzie. Komu ufasz? Ufaj tylko Chrystusowi!